To co zrobili posłowie PiS w nocy z 25 na 26 listopada było do przewidzenia. Słowa, ktore wygłaszali nie budziły mojego zdziwienia.
Ale to co wygłosił Kornel Morawiecki już tak. Wygłosił mianowicie:
"Prawo jest ważną rzeczą, ale prawo to nie świętość. Przecież pani pytała o przyzwoitość - nad prawem jest dobro Narodu! Jeśli prawo to dobro zaburza, to nie wolno nam uważać to za coś, czego nie możemy naruszyć i zmienić. To mówię -prawo ma służyć nam! Prawo, które nie służy narodowi to jest bezprawie!"
Wierzę w dobre intencje pana Morawieckiego, ale gdzie te intencje go zaprowadziły?
Panie Morawiecki jak Pan rozumie "dobro Narodu"?
Kto ma decydować o tym co jest dla Narodu dobre? Pan? Posłowie PiS? A może Jarosław Kaczyński?
Zgodnie z tym co Pan wygłosił wystarczy teraz dać odpwoiednią wykładnię "dobra Narodu" i w imię tego dobra "konwalidować" prawo dowolnie.
Panie pośle Morawiecki, czy Pan rozumie sens i konsekwecje swoich słów?
Czy Pan pamięta tekst ślubowania poselskiego, które Pan złożył?
Przypomnę:
"Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej."
Pan otwarcie nawołuje do łamania powyższego ślubowania.
Pan jest tego świadomy?
